Przejdź do głównej zawartości

Blok z Kukuczką - tragiczna śmierć to (niestety) najlepszy marketing

Niezbyt jestem zdziwiony, że po 24 lutego br. poczta ukraińska zaczyna seryjnie wypuszczać propagandowe walory filatelistyczne, począwszy od słynnego znaczka ze zdaniem z Wyspy Węży. Kują żelazo póki gorące, a Allegro przez kilka tygodni "grzało się" od ofert ukraińskich walorów, kosztujących setki, a nawet tysiące złotych. Nasi spekulanci szybko bowiem dojrzeli szansę na szybki i łatwy zarobek. Osobiście nie kupiłem, gdyż ... już raz za młodu przeżyłem podobne filatelistyczne wzmożenie!

Jest koniec lat 80-tych, komuna dogorywa. Cała Polska z zapartym tchem śledzi pojedynek dwóch himalaistów - naszego Jerzego Kukuczki z Reinholdem Messnerem, Tyrolczykiem pochodzącym z włoskiej części Alp. Walczą o Koronę Himalajów, czyli o to, który pierwszy z nich wdrapie się na wszystkie 14 ośmiotysięczników. Ostatecznie wyścig ten w 1986 r. wygrywa Messner (choć Kukuczce też udaje się "zaliczyć" wszystkie szczyty), ale kilkanaście miesięcy później obaj wspinacze dostają specjalne srebrne medale orderu olimpijskiego. Sukces naszego wyczynowca - on sam wzbrania się przed nazywaniem siebie sportowcem - Poczta Polska upamiętnia blokiem 136 (o numeracji i różnicach w różnych katalogach napiszę może innym razem), który wchodzi do obiegu 17 sierpnia 1988 r. w nakładzie ponad 1,6 miliona egzemplarzy. Blok, jak blok - graficznie bardzo ładny, wręcz piękny, jeden z moich ulubionych polskich walorów - nie pierwszy i nie ostatni raz poczta wydaje walor po sukcesie popularnego polskiego sportowca.

Walor ten staje się nagle poszukiwany przez filatelistów nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie, późną jesienią 1989 r. Kukuczka wchodzi wtedy na górę Lhotse, ale spada w dwukilometrową przepaść i ginie. Cały świat wspinaczy i kibicujących im zwykłych ludzi jest w żałobie, a sklepy filatelistyczne przeżywają szturm, gdyż każdy chce mieć pamiątkowy blok z Kukuczką. Stoję i ja w kolejce z kolegami (mamy wtedy po kilkanaście lat), czekając niecierpliwie na otwarcie sklepu o 10.00 rano, aby zdobyć "Kukuczkę". Nie mam bowiem abonamentu. Oczywiście ceny bloku też idą w górę, zwłaszcza w pokątnym handlu. Niestety gorącego towaru braknie, dopiero po południu dostaję blok od kolegi, któremu udało się kupić go w innym sklepie - Warszawa miała ich wtedy chyba z kilkanaście! Młodszym przypominam, że nie było też wtedy jeszcze internetu - żadnego Allegro, ebaya, delcampe, czy profili hobbystycznych na FB. 

Okazuje się, że nic tak dobrze marketingowo nie wpływa na zwiększenie sprzedaży, jak śmierć postaci na nim umieszczonej (nie, to nie jest porada inwestycyjna, nie namawiam do skupowania filatelistyki z Królową Elżbietą II). 😉

Ale spekulacja obecnym na rynku od ponad roku walorem to nie wszystko - najlepiej stworzyć coś nowego! O to "coś" szybko się objawia. Prawdopodobnie jeszcze w 1989 r. albo na wiosnę 1990 r. Nie jest to wydawnictwo oficjalne, raczej prywatna inicjatywa kogoś, kto umiał wykorzystać koniunkturę i zadziałał szybciej niż Polski Związek Filatelistów i Poczta Polska. Chociaż... działacze lokalni PZF z koła przy kopalni soli "Kłodawa" apelują już na początku 1990 r. o wypuszczenie takiego pośmiertnego waloru-pamiątki - ich apel publikuje "Filatelista"! 




Może ktoś przedsiębiorczy z tej notki właśnie bierze ten pomysł? Grunt, że oficjalne wydawnictwo się ostatecznie nie ukazuje. Pojawia się za to coś takiego, taki swoisty "żałobny nowodruk":




Dlatego katalog Fischera z 2020 r. o nim wspomina, ale go nie wycenia, a katalog Podręcznik Specjalizowany Polskich Znaków Pocztowych (na stronie www.phila.pl - polecam, dostępny legalnie za darmo) wręcz traktuje to jako fałszerstwo. Co ciekawe, obecnie na portalach aukcyjnych bardzo rzadko pojawia się oferta sprzedaży takiego "pamiątkowego" bloku. Moda szybko przemija, a podobne zamieszanie nie powtórzy się już przy okazji tragicznych śmierci innych znanych: himalaistki Wandy Rutkiewicz w 1992 r. i rajdowca Mariana Bublewicza w 1993 r.

 




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Szukamy perełek wśród masówki (rocznik 1980)

Lata 70-te i 80-te uchodzą w filatelistyce za okres produkcji znaczków w milionowych nakładach, w dodatku mało ciekawych graficznie, o średniej jakości druku i mało ambitnej tematyce. Mówiąc delikatnie - nie cieszą się one wielką estymą filatelistów, a ich wartość bywa groszowa. Ja w zasadzie potwierdzam tę opinię, ale każdemu daję szansę - znaczkom epoki Gierka i Jaruzelskiego także. Ta szansa polega na wyszukiwaniu ciekawostek wśród masy znaczkowej. I akurat takich ciekawostek w późnym PRL-u nie brakuje. Oto dwa znaczki, na które zarówno filateliści - jak i katalogi - rzadko zwracają uwagę: Pierwszy znaczek ma w katalogu Fischera numer Fi 2533 i został wyemitowany na wiosnę 1980 r. w nakładzie prawie 7 milionów sztuk. Ma przypominać o wiecznej przyjaźni i sojuszu między Polską a Związkiem Radzieckim. Poczta musiała odbębnić ten temat - i odbębniła! Niemniej jednak ani to piękne, ani ciekawe, ani nie jest cenne kolekcjonersko ani finansowo. Gdyby nie jeden mały szkopuł, to o tym znac

Zrobisz majątek na znaczkach PRL, czyli ... medialna bujda na resorach

Już od jakiegoś czasu w grupie gazet lokalnych i na stronach internetowych tych mediów krąży tekst pani redaktor Natalii Dec o tym, jakie to skarby mogą kryć klasery z czasów PRL . Znaczki pocztowe warte fortunę. Nie spodziewasz się, że mogą tyle kosztować. Zobacz, ile są warte stare znaczki 28.10.2022 | Dziennik Polski (dziennikpolski24.pl) Czasem łudząco podobny tekst pokazuje się w innych miejscach w powiązanych serwisach, ale już bez pełnego imienia autorki/autorów. Czy to, co pisze autorka, ma sens? To prawda - skarby mogą się tam kryć, ale ... szanse na ich wyłowienie mają nieliczni. Piękno filatelistyki PRL-u polega na wielości motywów, kolorach, zróżnicowaniu, łatwej dostępności i właśnie na tym, że zaczynając bądź rozwijając swoją przygodę z filatelistyką od tego okresu nie wydamy na to fortuny. Większość "kolekcji" (bo nie uznaję za takie zbiorów z abonamentu) nie jest wiele warta. Znaczki z nich - o ile w ogóle znajda się nabywcy - sprzedają się za grosze. I po co

Wiedza w cenie, czyli gdzie warto zaglądać filateliście (cz.1)

Bawiąc się w filatelistykę, po pewnym czasie łapiemy się na uczuciu niedostatecznej wiedzy . Nie chodzi tylko o to, co są warte nasze znaczki, ale chcielibyśmy o nich wiedzieć więcej. Podpowiadam TOP 5 darmowych (i legalnych) źródeł wiedzy o polskich znaczkach, nie tylko zresztą z okresu PRL. 1. Strona internetowa www.kzp.pl. Znajdziemy tam nie tylko zestawienie wszystkich znaczków, całostek i kopert FDC, ale też niektóre datowniki okolicznościowe i znaki polecenia (tzw. "ERKI"). Nie ma tam natomiast wycen. Autorem serwisu jest zapalony filatelista Marek Jedziniak. 2. Strona internetowa www.phila.pl. To witryna autorów Podręcznika Specjalizowanego Polskich Znaczków Pocztowych (PSPZP). Na stronie znajdziemy darmową (starszą) wersję tego podręcznika-katalogu. Mankamentem jest to, że numery znaczków w tym katalogu różnią się od numeracji w popularnym katalogu Fischera . Ale i na tej stronie, jak i w nowszych wydaniach katalogu Fischera można znaleźć zestawienia, który numer